środa, 28 kwietnia 2010

Numer Sto drugi. Rozlazły.

Wiedźma się rozmywa, rozmazuje, rozlewa. Robi się coraz mniej wyraźna, coraz bardziej nieistotna i niezauważalna jak deepowy ambient, którego ostatnio niemal nieustannie słucha. Świetnie jej idzie użalanie się nad sobą, gapienie się w okno i sufit. Całkiem nieźle wychodzi jej zapominanie w pół drogi o tym co właśnie szła zrobić. Jest jej wyjątkowo niewygodnie we własnej skórze. Nie wie co robić, to znaczy wie, wie też co spieprzyła, ale nie ma pomysłu, albo raczej ma, ale się boi. Boi i szuka wymówek. Mózg jak mamałyga, albo inna kaszka, myśli szarobure, nieostre, jak opary. Jest gdzieś obok siebie, albo raczej jej zewnętrzna część goni sama-nie-wiedząc-za-czym, szukając bóg-wie-czego, podczas gdy wnętrze jest stałe jak beton, tak samo z resztą szare i zimne. Pewnie za jakąś chwilę będzie się złościć sama na siebie że tak w kwietniu zapuściła się z pisaniem. Póki co złości się, że nie odbiera telefonu.

wtorek, 20 kwietnia 2010

Numer Sto pierwszy. Zapomniany.

Tak, wiem, to dziwne, że można zapomnieć pisać, ale to tak jak można zapomnieć podlewać Pana Wrzosa, a już w świecie Wiedźmy jest to rzeczą zupełnie normalną. Wiedźma nie ma nic do powiedzenia, zamknęła się w sobie i we własnej głowie gotuje emocje na miękko.