niedziela, 18 lipca 2010

Numer Sto ósmy. Rozgotowany.

Wiedźma tępo gapi się w zupę uczuć, którą od dłuższego czasu gotuje. Składniki się rozgotowały i rozmemłały, trudno już odróżnić, co jest prawdą, co fikcją, co istotne a co nie i tak na prawdę już nawet sama Wiedźma nie wie co chciała ugotować, ani czy to co w tej chwili miesza nadaje się jeszcze do spożycia. Jedna wielka breja, gęsta i lepka i prawdopodobnie już do niczego się nie nadająca.
Tyle, że wypadałoby zjeść, co się nawarzyło...

wtorek, 6 lipca 2010

Numer Sto siódmy. Zabliźniony.

Wiedźma nawet nie wiedziała. Nic nowego, w sumie, że nie wiedziała. Za wszelką cenę chciała zapomnieć i zapomniała, po latach tamto wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Stało się idealnie obojętne, jak zeszłoroczny śnieg. Stopniało.
Blizny dawno przestały swędzieć, wobec czego Wiedźma przestała na nie zwracać uwagę. Zapomniała, że w ogóle są. Do czasu. Do chwili, w której bardziej niż zwykle trzeba ugiąć kark, mocniej wyciągnąć rękę. Blizny, a może raczej zrosty, skutecznie to Wiedźmie utrudniają, a ta, która wyjątkowo nie lubi bólu, a jeszcze bardziej się go boi, nie potrafi. Nie potrafi i miota się okropnie nie mogąc się zdecydować, czy podjąć wysiłek i narazić się na ból, ból, który z resztą podświadomie zbyt dobrze pamięta. Czy może lepiej zacisnąć zęby i podjąć ryzyko. Zagrać. Chcieć.

niedziela, 4 lipca 2010

Numer Sto szósty. Odłożony na jutro.

Malcontenta dowiedziała się ostatnio, że oprócz dysortografii ma jeszcze jedną ciekawą przypadłość psychologiczną, którą zasłaniają się wszyscy wygodniccy. Prokrastynacja, bo tak nazywa się przypadłość to problem odkładania wszystkiego na później, niby każdy to robi, podobnie jak ortograficzne błędy. Problem zaczyna się wtedy, gdy takie odkładanie na później zaczyna burzyć nam życie...
Malcontenta myślała, że skoro znalazła źródło swojego problemu i skuteczne rady jak z nim walczyć to będzie jej łatwiej. Wyjęła z szafki nieużywany kalendarz, o dziwo z zakładką założoną na właśnie ten dzień, spisała plan zajęć na dzień jutrzejszy. Dzień później nawet skrupulatnie zapisane zadania wykonywała, ale już dwa dni później pojawiły się różne ale...które odkładaniu na jutro wyjątkowo sprzyjały i Malcontenta przekonała się, że czeka ją trudna walka samej z sobą, walka, na którą ona sama nie ma siły i którą chętnie podejmie...ale od jutra...