poniedziałek, 31 stycznia 2011

Numer Sto Trzydziestypierwszy. Śnieżnobiały.

Malcontenta została zauroczona szronem, który dokładnie okleił wszystkie drzewa i płoty. Znów zrobiło się w jej świecie magicznie, odświętnie. Malcontenta nie mogła się powstrzymać i przy pierwszej lepszej okazji przyglądała się z bliska białej gałązce. Musiała sobie przypomnieć, jaką temperaturę, fakturę i konsystencję ma tai szron. Jaką grubą warstwą pokrywa powierzchnie, powstrzymała się jedynie żeby nie polizać, nie spróbować jaki smak ma szron. Zupełnie jak dziecko...

niedziela, 23 stycznia 2011

Numer Sto Trzydziesty. Niemyślący.

Myślenie nic nie daje. A skoro nie można działać, to trzeba też wyłączyć myślenie.
Nie myśleć, Nie czekać. Najlepiej zająć się innymi ważnymi sprawami. Tylko jak? - gada do siebie Malcontenta i z tych ważnych spraw do załatwienia wybiera czytanie książki.

piątek, 21 stycznia 2011

Numer Sto Dwudziestydziewiąty. Krzywy.

"Z tak metodycznego nieróbstwa nie mogło wyniknąć nic dobrego" powtarza pod nosem słowa Oliviery Malcontenta. Zawaliła (nie pierwszy raz w życiu, przecież). Nie chce się usprawiedliwiać, tłumaczyć. Spieprzyła sprawę ze szkołą i na własne życzenie będzie musiała to naprawić. Robi się jej niedobrze, na myśl jaki wstyd będzie ją palił, kiedy trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z niektórymi, z ludźmi, których zawiodła. Nawaliła.
Trudno się mówi. Czasem żeby coś przeskoczyć, trzeba się wrócić, żeby wziąć rozbieg. Trzeba zacisnąć zęby i pasa i wreszcie ruszyć z miejsca.
Kolejne mocne postanowienie poprawy, które zapewne nie będzie zrealizowane jak powinno.

sobota, 15 stycznia 2011

Numer Sto Dwudziestyósmy. Ponoworoczny.

Bloga Malcontenty przeczytała niewłaściwa osoba w niewłaściwym czasie i właściwie...właściwie to Malcontenta nie bardzo wie o co jej chodzi, póki co mierzy się z gębą pensjonarki i skrupulatnie od 15 dni podsumowuje każdy dzień w tradycyjnym dzienniku.

sobota, 1 stycznia 2011

Numer Sto Dwudziestysiódmy. Dwatysiącejedenasty.

No to mamy Nowy Rok, myśli Wiedźma, można cały zeszłoroczny syf zamknąć na klucz w jakimś schowku. odgrodzić się od wszystkich zeszłorocznych niepowodzeń grubą krechą i zaczynać od nowa jak gdyby nigdy nic. Z lękiem spogląda na swój tegoroczny zestaw do planowania - dwa piękne kalendarze książkowe i cudowny zielony notes z kartkami z czerpanego papieru, boi się spisać noworoczne postanowienia i marzenia - nie wie które są które. Wie za to (nie od dziś z resztą), że tak dalej być nie może, że trzeba, do kurwy nędzy i chuja wacława trzeba wreszcie pewne sprawy załatwić. Zamknąć. Zaczął się kolejny rok i nie można go przepuścić przez palce, roztrwonić między myślami jak poprzedni.
Bogowie dodajcie mi sił! - myśli wiedźma i zabiera się za porządki w biurku.