poniedziałek, 21 stycznia 2013

Numer Dwieście TrzydziestyPIERWSZY. Noworoczny.

Malcontenta uznała, że dzisiejsza data jest chyba najbardziej adekwatną do rozpoczęcia noworocznego blogowania. Dlaczego? Dziś Blue Monday, czyli najgorszy, najbardziej depresyjny dzień w roku. Wiedźma chciałaby, żeby to faktycznie był najgorszy dzień w tym nowym roku. Obawia się jednak, że czekają ją w tym roku dni znacznie gorsze od dzisiejszego.

Ale od początku. Od  01.01.13. Malcontenta w Nowy Rok weszła rozedrgana, pełna obaw i niepokojów. Weszła niepewna i smutna. A przecież miało być zupełnie inaczej. Po Nowym Roku, obiecywała sobie, zacznę to i tamto, zajmę się tym i owym. To odrzucę, to sobie narzucę. Wreszcie będę taka, jaka chciałabym być, a nie taka jaka jestem. Byle jaka. Zupełnie jakby zmiana terminarza z niebieskiego z napisem "2012" na brązowy z napisem "2012" miała magiczną moc sprawczą. Nie miała. Dlatego wszystko to, co Wiedźma zostawiała na "po nowym roku", na początku stycznia zleciało jej na łeb na szyję i mocno przygniotło. Można nawet powiedzieć, że rzuciło na kolana. Bo miało być tak pięknie, a jest jak jest. I na nic tłumaczenia, że 01.01 to data wyznaczająca początek zmian. Zmian, a nie sprawdzenia ich efektów. Przecież, chodzi o to, żeby w tym roku zmieniać, może mozolnie, w bólach, powolutku i potroszeczku, ale jednak zmieniać. A przecież Malcontenta zmienia. Zmienia sposób myślenia, na model bardziej pozytywny. Stara się być dla siebie lepsza. Bardziej wobec życia uczciwa. I może właśnie ta uczciwość ją dobija. To, że uczciwie przyznaje się przed sobą i Wiedźmą, że nie tak miało być. Że zmarnowała i nadal marnuje masę czasu. Że tyle by chciała, a tak mało ma woli, by to zrobić. Że jeśli sama, własnymi rękami, nie zrobi czegoś ze swoim życiem, to ono się samo nie zmieni. Nie wiedzieć czemu, biedna, naiwna tyle lat myślała, że wszystko się samo ułoży. Samo nic. Że tak na prawdę to jej się nie chce, że robi byle jak i na odczepnego. Że robi minimum. Że co gorsza, nie czuje złości na siebie z powodu byle-jakości swoich działań, ale czuje złość na to, że ktoś się może na to nie godzić. Że ktoś biednej pokrzywdzonej Malcontencie zwraca uwagę, że nie tak być powinno, bo przecież inni, oooo inni to...Co do Malcontenty mają do cholery inni, dlaczego porównuje się z tymi najgorszymi, a nie z najlepszymi.
Bo cały problem polega na tym, że Malcontenta wie, że powinna, ale jej się nie chce. I jeśli czegoś z tym nie zrobi, to ten rok niczym nie będzie się różnił od poprzedniego. A tego byśmy przecież nie chcieli...