sobota, 9 kwietnia 2011

Numer Sto Trzydziestysiódmy.Wietrzny.

Od kilku dni wieje. Wieje silnie i przejmująco. Tak jakby się ktoś powiesił, jak mawiają niektórzy. Wiedźma w tym wietrze czuję się wyjątkowo dobrze. Wolna, lekka i silna. Pozwala by wiatr szarpał jej włosy, by wdzierał się pod płaszcz i ma ochotę śmiać się z głośno. Nuci pod nosem i faktycznie śmieje się gdy nikt nie patrzy.

piątek, 8 kwietnia 2011

Numer Sto Trzydziestyszósty. Kończący.

To się nie może skończyć, powtarza cały czas Malcontenta i wierzy w to. Właściwie, wierzyła do niedzieli, aż na zajęciach w szkole uświadomiono jej, a może raczej do niej dotarło. Że to się jak najbardziej może tak skończyć. Że to zupełnie prawdopodobne, że to się właśnie tak skończy. Bo takie jest już życie, że coś jest, a w chwilę później tego już nie ma. Tak po prostu. Bez powodu czy cienia logiki. A może właśnie w tym jest logika, że nie ma nic pewnego, że wszystko może wszystko. Że właśnie tak po prostu, nagle i bez patosu, że chwila, moment i...I koniec. Nie ma. Już po wszystkim.