środa, 26 września 2012

Numer Dwieście Trzynasty. Wieczorno-wrześniowy.

Wrzesień pachnie schnącymi liśćmi i gnijącymi jabłkami. Wiedźma obawiała się ciemnych, długich wieczorów. Jak co roku okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Wieczorne spacery mają swój niepowtarzalny urok. Ciemność koi, uspokaja. Pozwala odnaleźć właściwy punkt odniesienia. Można się w niej skryć i spokojnie pomyśleć.
Z końcem września, trochę zmuszona sytuacją, Wiedźma zdecydowała się na wolne od pracy. Wobec tego tygodnia wolności znacznie więcej jest oczekiwań, niż wobec lipcowych trzech tygodni nic-nie-róbstwa. Jest  u Wiedźmy mocne postanowienie poprawy, wewnętrznego odgruzowania się, mentalnych porządków, przewartościowania pewnych spraw i wydania szczerych, być może brutalnych osądów na ten czy inny temat. Jest kilka rzeczy na liście "Things to do" ale raczej takich dla przyjemności niż dla obowiązku. ZAtem październik oczekiwany jest z niecierpliwością.

środa, 12 września 2012

Numer Dwieście Dwunasty. Polodowcowy.

Wiedźma skończyła czytać Dukajowy "Lód". Czytała niespiesznie, delektując się pięknym językiem, niebanalnym miejscem akcji, wielopłaszczyznowymi bohaterami. Czytała niejednokrotnie po kilka razy jedno i to samo zdanie, by nie stracić sensu, by nic z wysublimowanej lektury nie zgubić. Czytała, niejednokrotnie potakując głową i przyznając Dukajowi w niektórych kwestiach rację, przy innych ciesząc się, że nie Wiedźma jedna w taki sposób myśli. Czytała i zbliżając się do końca mocno się go obawiała, jednak ktoś, kto pisze w taki sposób, nie może zawieść. Zakończenie przeszło oczekiwania Wiedźmy, która troszeczkę rozczarowana była jedynie tym , że to już koniec. "Lód" skończył się kilka dni temu, ale Wiedźma nie potrafi odłożyć go na półkę pełną przeczytanych książek. Nie zaczęła innej książki, by jeszcze choć przez chwilę być myślami z Gierosławskim, Szczekielnikowem i Muklanowiczówną. Jeszcze w rudej, wiedźmiej głowie kołatają się ich myśli, jeszcze głowę zaprzątają te czy inne ich zachowania. Po tym poznać dobrą książkę, że czytelnik nie chce się z nią rozstać. Wiedźma całkiem poważnie rozważa opcję przeczytania "Lodu" jeszcze raz, jeśli nie teraz, to za jakiś czas. Jest tego niemal pewna.

wtorek, 4 września 2012

Numer Dwieście Jedenasty. Pierwszowrześniowy.

Wrzesień zaskoczył Wiedźmę wyspami zeszytów i przyborów szkolnych w markecie i masą biało-czarnej młodzieży mijanej w drodze do pracy. Przecież jeszcze tyle czasu do rozpoczęcia roku szkolnego, myślała. W jej świadomości pierwszy wrzesień wciąż pozostawał terminem wielce odległym. Niestety i nieubłaganie przyszedł. W kwiaciarniach pojawiły się wrzosy, a przed domem przy odrobinie szczęścia, można już znaleźć kasztany. Sny pojawiły się jakieś. Zupełnie niezrozumiałe, ale dające się zapamiętać.
Przyszedł wrzesień, czas magiczny. Czas brania się w garść i za siebie, czas podsumowań i postanowień. Wiedźmi Nowy Rok. Tak znienacka. Nagle. Wiedźma jest na to zupełnie nieprzygotowana. Nie wie jak się zachować. Może właśnie dlatego przerwała blogowe milczenie.