niedziela, 21 czerwca 2009

Numer Pięćdziesiąty Siódmy. (S)łowny.

W tym cała rzecz. Jestem słowem. Tym co mówię, co piszę, co myślę. Bardziej niż tym co robię, z kim się spotykam,co piję czy jem, w co się ubieram.
Żyję w świecie ze słów, między wierszami, w światłach między literami. Ja, moje słowa i słownikowe ich definicje. Słownikowe. Nie te znane z codziennych, nieistotnych rozmów, z bełkotu zagłuszającego niezręczną międzyludzką ciszę, gdzie przynajmniej raz dziennie obiecuje się , że się kogoś zabije, mówi się, że kogoś się kocha, nienawidzi. Wszystko strasznie duże słowa o strasznie małym znaczeniu powszechnym.

A ja farmaceutka słowna ważę te wszystkie wyrazy na aptekarskiej wadze i myślę, za dużo myślę, żeby nie przeoczyć słów, które mogą mieć jakieś głębsze znaczenie, albo raczej obsesyjnie szukam tych głębszych znaczeń, gdzie po prostu ich nie ma.

czwartek, 11 czerwca 2009

Numer Pięćdziesiąty Szósty. Letni.

"Lato wybuchło z całych sił". W mieście pachnie kwitnąca lipa, co dla mnie od zawsze jest synonimem lata. Za miastem pachnie trawą i stojącą w stawie wodą. Słońce świeci w twarz i tak łatwo w nim wygrzać wszystkie ciemne myśli. Wszystko wybuchło życiem, tylko ja wciąż niezmiennie ta sama.
Uświadomiłam sobie że niewiele różnię się od kamienia leżącego na łące. Moje "zewnętrzne" życie jest tak samo ekscytujące jak życie kamienia. Nic to, że wewnątrz, gdzieś pod skórą i w głowie rodzą się całe światy, zdarzenia które nigdy nie będą miały miejsca, słowa których nigdy nie wypowiem, ani nie usłyszę. Karmię się ułudą. Mam jej w głowie pole po sam horyzont.
Nie potrafię się jednoznacznie określić, zdecydować, który ze światów wybieram, ten wewnątrz czy na zewnątrz mnie. Sama dla siebie jestem murem. Niczym Alicja uwięziona w ramie lustra.
Trwam.

poniedziałek, 8 czerwca 2009

środa, 3 czerwca 2009

Numer Pięćdziesiąty Czwarty. Bez odpowiedzi.

Czy jeśli przestanę wierzyć, nawet podświadomie, że to może się udać, to się nie uda?
Czy jeśli przestanę wierzyć, że istniejesz, to znikniesz?
Czy jeśli uwierzę, że to nic nie znaczyło, to faktycznie nie będzie znaczyć nic?