Przedwiośnie jest jak wyrzut sumienia.
Przedwiośnie jest męką, utrapieniem. Piekłem, lub przedpieklem. Jest zbyt
ciężkim płaszczem i zimowymi butami, na które można patrzeć jedynie z
obrzydzeniem. Bo ile jeszcze trzeba w nich będzie przejść?
Przedwiośnie dręczy Wiedźmę na zmianę
bezsennymi nocami lub snami z gatunku tych niepokojących, o których nie wiadomo
czy coś znaczą, bądź są tylko projekcją ukrytych wiedźmich marzeń. Wiedźma nie
zawsze pamięta co jej się śniło. Za to doskonale odczuwa niepokój przeniesiony
ze snu do jawy.
Kartki w kalendarzu, utwory w marcowej
playliście, spacery tymi samymi co przed rokiem trasami, wszystko nieznośnie
przypomina, że minął kolejny rok, że czas ucieka, a Wiedźma nie jest w stanie
nic zmienić. Echa tych samych uczuć, wspomnienia, wszystko nakłada się na
siebie, a później na Wiedźmę. Otula ją jak całun, jak pajęczyny. Utrudnia każdy
ruch.
Wiedźma jest zmęczona, obolała i
rozdrażniona. Marzy o wolnym, o śnie, o tym wyśnionym. Żeby ktoś ją mocno
przytulił, albo obudził z tego snu na jawie. Chce, żeby wszystkie kawałki
rozbitego lustra poukładały się w ramie i przestały ją kaleczyć. Żeby żyła
długo i szczęśliwie i z nim...albo żeby wreszcie się poddała. Żeby ta kurwa w
zielonej sukience wreszcie jej odpuściła. Żeby...Żeby cokolwiek, ale wreszcie
coś.
z całego serca życzę żeby wreszcie coś
OdpowiedzUsuń