Ciekawe, że życie może stać się po prostu zgodą (...). Zgodą, by się nie godzić na nic, by odchodzić przed przybyciem, zabijać, póki coś jeszcze nie jest w stanie mnie zabić.
niedziela, 16 sierpnia 2009
Numer Sześćdziesiąty Czwarty. Skrajny.
Walczysz z sobą, miotasz się, próbujesz spojrzeć na problem z każdej możliwej strony, rozważyć każde możliwe, a nawet niemożliwe rozwiązanie, przejrzeć wszystkie dostępne opcje "co-by-było-gdyby" i te zupełnie niedostępne. Wskakujesz w skórę drugiej osoby, zastanawiasz się, co myśli ona, o co jej chodzi, jak to z jej strony wygląda. Denerwujesz się, irytujesz, zadręczasz, aż nagle...nagle spadają wszystkie zasłony, na kolana rzuca cię przerażające jasność bezsensu całej sytuacji. Dochodzisz na sam koniec drogi, którą szedłeś i okazuje się, że na jej końcu nie ma nic. Zostaje ci wybór- skok w przepaść, albo powrót, tymi samymi co wcześniej ścieżkami, po śladach własnych stóp. Nagle oświeca cię bezcelowość twoich działań i bezsens każdego kroku. Skok z rozpaczy czy rezygnacja i powrót by zacząć jeszcze raz, od początku?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
pewnie by zacząc od początku ale nie w ten sam sposób, a inny, nowy.
OdpowiedzUsuńSkoczyć zawsze można.