Ciekawe, że życie może stać się po prostu zgodą (...). Zgodą, by się nie godzić na nic, by odchodzić przed przybyciem, zabijać, póki coś jeszcze nie jest w stanie mnie zabić.
niedziela, 19 lipca 2009
Numer Pięćdziesiąty Ósmy. Po przerwie.
Prawie miesiąc minął odkąd pisałam tu po raz ostatni. Miesiąc z którego trzy tygodnie zajął urlop i o którym zdążyłam już prawie zapomnieć, po tygodniu spędzonym w pracy.
Urlop bezproduktywny, spędzony z daleka od internetu i niemal wszystkich znajomych.
Odpoczynek, lekko zorganizowany, przerywany długimi spacerami, żeby na zielone patrzeć- bo to zdrowo, żeby rozejrzeć się co zmieniło się w miasteczku, przez te kilka lat mojej tam niebytności.
Wygrzewanie się w słońcu, zapach lata i lasu, smak lodów śmietankowo-porzeczkowych i pełnowartościowe ukąszenia lokalnych komarów, które zdążyłam już tak rozdrapać, że pewnie zostaną blizny.
No, i konkurs sikania po ciemku na starym lotnisku ;-), tego się nie da zapomnieć.
Teraz pora zabrać się do intensywnej pracy, zanim znów w snach pojawi się promotor i nieznośne wyrzuty sumienia na jawie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz