piątek, 27 sierpnia 2010

Numer Sto Dwunasty. Przedwrześnowy.

Nie wie czy jest tak źle czy tak dobrze ponieważ wciąż jeszcze nie oswoiła myśli, ale zaczyna dostrzegać przyjemność w spacerach około piątej, jak dla niej nad ranem. Świat jest wtedy tak cichy i spokojny, teraz już okryty szarością i zapowiadającym jesień chłodem. Malcontenta w tej porannej szarówce i chłodzie czuje się wyjątkowo dobrze i bezpiecznie, tak jakby świat otulał ją sobą, jakby każdą świecącą jeszcze latarnią i lekko zaspanym jeszcze niebem mówił jej, że wszystko będzie dobrze, że wcale nie jest jego niechcianą częścią. Że jeszcze trochę, kilka dni i znów królem będzie Uriel, anioł września, jej miesiąca. Że trzeba kupić wrzos i nie zasuszyć go w tym roku.  Ze właśnie zaczyna się jej czas, jej nowy rok. I nie ważne co stało się, bo co ma być to będzie, ważne że teraz ona.

Publikując tego posta zwróciłam dopiero uwagę na datę. Urodziny mojego Jednorożca, Cyprysa. Gdziekolwiek jesteś, najlepszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz