środa, 11 sierpnia 2010

Numer Sto Dziewiąty. Wyemancypowany.

Poniekąd. Po wielu babskich rozmowach i temacie przemaglowanym w te i nazot i do zarzygania, przy nie jednym piwie, do panny Malcontenty wreszcie dotarło. Że wszystko leży w rękach kobiety i jak to kobieta nie załatwi, to nie będzie miała. To ona decyduje, to ona wybiera, to ona prowokuje działanie.
Naiwna Malcontenta zatem uczyniła wielki wysiłek i niewielkie działanie w zamierzonym kierunku, ale zgodnie z tezą okazało się ono zbyt małe by przynieść oczekiwane przez Malcontentę rezultaty. Sfrustrowana i lekko poirytowana faktem, że to jak z dzieckiem trzeba, prościutko i do bólu wyraźnie wszystko tłumaczyć, postanowiła sprawę doprowadzić do takiego czy innego końca zgodnie z umiłowaną swoją zasadą, że albo coś z tego będzie albo nie będzie nawet czego zbierać. Zatem niech będzie, że po raz kolejny zrobi z siebie idiotkę, ale powie co myśli i niech się dzieje wola nieba... Przynajmniej będzie miała czyste sumienie. Że spróbowała, że powiedziała. Uhhh!

1 komentarz:

  1. brawo za dzielną postawę i odwagę w podjęciu działania agon kciuki trzyma, żeby było coś z tego.

    OdpowiedzUsuń