Ciekawe, że życie może stać się po prostu zgodą (...). Zgodą, by się nie godzić na nic, by odchodzić przed przybyciem, zabijać, póki coś jeszcze nie jest w stanie mnie zabić.
wtorek, 24 maja 2011
Numer Sto Czterdziestypierwszy. Kolejny.
Malcontenta choć nie mówi już o tym głośno, by nie zanudzać siebie i innych, to jednak wciąż się zastanawia jak zrealizować swoje złudzenia. Jak doprowadzić do ich konfrontacji z rzeczywistością, jak odwrócić bieg zdarzeń i naprawić błędy. Podobno można wszystko trzeba tylko chcieć. Malcontenta boi się chcieć, tak samo jak boi się pomylić, czy przyznać przed sobą, że to już nic nie znaczy. Albo znaczy, ale nic z tym nie można zrobić. Trzeba się z tego otrząsnąć, zostawić za sobą, ot, kolejne doświadczenie, i iść dalej, szukać czegoś nowego. Sama nie wie dlaczego upiera się przy starym, prawdopodobnie zupełnie nierzeczywistym i całkowicie irracjonalnym. Nie wie, dlaczego próbuje być ponad ludzkie omyłki, słabości - przecież, każdy może się pomylić, popełnić błąd. Każdy z wyjątkiem Malcontenty? Czy Malcontenta nie może przyznać się, że coś nic nie znaczyło? Czy do cholery zawsze wszędzie musi szukać znaczenia albo drugiego dna? Podłoża i przyczyny? Czy nic nie mogłoby być po prostu. Być i skończyć się. Czy już zawsze nieustanne kręcenie się w kółko? Przynajmniej póki nie znajdzie innego włosa do dzielenia na czworo...milionów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
błędów nie naprawisz, przełóż je z półki "wyrzuty do samej siebie" na półkę "wiedza na przyszłość".
OdpowiedzUsuńbrnij do przodu. zaskocz siebie
Czy ja już mówiłam, że nie lubię chłopcy jak komentujecie, a ja się muszę głowić, który z Was jest autorem...
OdpowiedzUsuń