Odkąd Wiedźma wykluczyła pierwiastek boski ze świąt, zaczęła je lubić. Bawią ją wszyscy Ci ludzie, którzy przed świętami uciekają, bojkotują je. Bo po co? Czyż nie lepiej je zaakceptować? Przecież to magiczny czas. Czas dobroci, odnowy. Wieczory pełne ciepła i ludzkich uśmiechów. Okazja, do obdarowania najbliższych i przypomnienia o dalszych znajomych. Pretekst do tego by być blisko, by wybaczać, uśmiechnąć się. Motywacja, by więcej pomyśleć o innych. Przecież na co dzień jesteśmy tak bardzo na sobie skupieni, że dla innych nie mamy czasu.
W świętach (oczywiście poza rodzinną wigilią) irytują tylko Wiedźmę terminy. Chyba po prostu za wszystko zabiera się za późno. W tym roku była niemal pewna, że jej się udało, ale niestety zbyt szybko spoczęła na laurach i została z tyłu. teraz kombinuje skąd wziąć jeszcze trochę czasu na dokończenie prezentów, na świąteczne dekoracje. Wierzy, że jeśli się spręży to na pewno jej się uda.
Samej sobie też już kupiła prezent. Po wielu pomysłach i autopersfazjach zdecydowała się na najbardziej praktyczny z możliwych prezentów. Z niecierpliwością czeka na to co dostanie od innych. Uśmiecha się do świąt i wizji błogiego wypoczynku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz