poniedziałek, 9 lutego 2009

Numer Dwudziesty Czwarty.

Z każdym dniem nabieram większej pewności, co do tego jak będzie wyglądała moja starość.
Będę stuprocentową wiedźmą, groteskową czarownicą jak z książek.
Skompletuję zestaw staromodnych czarnych sukienek, w których będę chodzić na co dzień i zestaw perwersyjnej czerwonej bielizny- koronkowych gorsetów, w które będę pakować swoje zwiędnięte piersi, zupełnie absurdalne i nieprzyzwoite czerwone majtki, pasy do pończoch i same pończochy- te, koniecznie czarne. Muszę się tylko jeszcze zastanowić nad nakryciem głowy i nad tym, czy na starość również będę się na rudo farbować.
Dnie, podobne jeden do drugiego będę sobie zajmować alchemią- tworzeniem miłosnych eliksirów i wymyślnych nalewek i likierów. I żadna, żadna stara zrzęda w okolicy nie będzie w tym lepsza ode mnie.
Jeśli znudzi mnie alchemia to jak na rasową czarownicę przystało będę zajmować się straszeniem dzieci z sąsiedztwa- grożeniem im urokami i zwracaniem uwagi na coś co im i ich rodzicom wyda się zupełnie bez sensowne.

Jedynym moim towarzyszem będzie tak samo stary jak ja, kiedyś czarny kot.
Zmyślę sobie cały otaczający mnie świat i będę w nim szczęśliwa. Nie będęniczego żałować, za niczym tęsknić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz