Tak. Kolejne urodziny za mną. Chociaż tak naprawdę jeszcze nie wszystkie punkty programu ich obchodów są za mną. Jeszcze nie ze wszystkimi oblałam, że jestem rok starsza, a z niektórymi po prostu muszę, bez tego urodziny nieważne.
Żadne z życzeń nie zapadły mi w pamięć, pewien Pan z pracy sam nie wie jak bardzo trafił, życząc mi odporności, poza tym nic bardziej istotnego...
I, i pierwszy raz od paru lat, te urodziny wreszcie były moje i tylko moje bez cienia wspomnień o kimś o kim nie chcę pamiętać, bez jego cynicznych życzeń. Poczułam się wolna, odetchnęłam z ulgą- nadszedł całymi latami oczekiwany koniec.
gratuluję i też składam. trzymaj tak dalej :)
OdpowiedzUsuńdziękuję.
OdpowiedzUsuń