poniedziałek, 21 września 2009

Numer Siedemdziesiąty. Pourodzinowy.

Tak. Kolejne urodziny za mną. Chociaż tak naprawdę jeszcze nie wszystkie punkty programu ich obchodów są za mną. Jeszcze nie ze wszystkimi oblałam, że jestem rok starsza, a z niektórymi po prostu muszę, bez tego urodziny nieważne.
Żadne z życzeń nie zapadły mi w pamięć, pewien Pan z pracy sam nie wie jak bardzo trafił, życząc mi odporności, poza tym nic bardziej istotnego...

I, i pierwszy raz od paru lat, te urodziny wreszcie były moje i tylko moje bez cienia wspomnień o kimś o kim nie chcę pamiętać, bez jego cynicznych życzeń. Poczułam się wolna, odetchnęłam z ulgą- nadszedł całymi latami oczekiwany koniec.

2 komentarze: