Nie chcę prostych dróg i łatwych rozwiązań. Gotowych schematów na dobre życie. Chcę sama znaleźć drogę do sensu życia. Sama ją sobie utorować. Żyć według własnych zasad i nie ograniczać się ogólnikami.
Pojawia się tylko pytanie czy przez ten pomysł celowo omijam spotkane na drodze szczęście. Czy przez wygórowaną ambicję nie potrafię zadowolić się tym co mam, co zsyła bóg, los czy inna siła wyższa.
Czy po przejściu tych wszystkich samotnych, zapuszczonych traktów nie dojdę do miejsca z którego wyszłam. albo gorzej, czy nie dotrę do wymarłego miasta, w którym zginę, żałując, że nie mogłam się zadowolić małymi miasteczkami mijanymi po drodze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz