poniedziałek, 7 września 2009

Numer Sześćdziesiąty Siódmy. Wrześniowy.

Wrzesień. Mój. Mój czas. Z roku na rok coraz bardziej związana z nim jestem. Coraz mocniej czuję, jak we wrześniu ożywam, nabieram mocy i przez chwilę wydaje mi się, że mogę wszystko.
Rozpieszczam się. Kupuję książki w ilościach godnych mola książkowego, jakieś szmatki, biżuterię i słodycze. Niczego odmówić sobie nie potrafię.
Na wrześniowej liście życzeń został chyba tylko wrzos. Taka moja tegoroczna fanaberia. Zapach za którym tęsknię i kolor od którego nie mogę oderwać oczu.
Może jutro.

2 komentarze:

  1. mnie sie wrzesien za to wiecznie kojarzy z nieszczesciami.
    ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. no jak spojrzysz na mnie to całkiem prawdopodobne;p

    OdpowiedzUsuń