wtorek, 1 września 2009

Numer Sześćdziesiąty Szósty. Pierwszo-wrześniowy.

Tak mi dziś wyszło, że pierwszy raz, mimo, iż mieszkam tu od dziesięciu lat widziałam jak pierwszy września w przedszkolu naprzeciwko wygląda z tej "drugiej" strony. Ja pierwszy dzień w przedszkolu pamiętam w jakiś szaro-burych kolorach, tylko krzesełka na sali były cholernie białe. Pamiętam, że wszystkie dzieciaki płakały, ja z też, bo w końcu ojciec, bardzo pedagogicznie, obiecał, że zaraz wróci, a nie wracał już od dłuższego czasu.

Dzisiaj spacerując z psem i tym samym spóźniając się do pracy oglądałam sobie jak to rodzice prowadzą dzieciaki do tego samego przedszkola, jak machają im widząc je w oknie, jak później mimo iż są już zbyt daleko by zobaczyć dziecko wciąż oglądają się za siebie.

Dziwna sprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz