Malcontenta oddycha z ulgą. Mówi sobie, że jeszcze ma czas na to wszystko. Po raz kolejny postanawia wziąć się w garść, posklejać w całość skorupy swojego życia. Wie, że wciąż jednak nie wszystko stracone.
Kupiła absurdalne czerwone kozaczki, zamiast plastra by wreszcie rozchodzić martensy. Z niecierpliwością czeka na świąteczne bony w pracy, by kupić wszystkie zaległe książki z listy "musisz to mieć".
Wciąż nie napisała pracy dyplomowej, ale ma już za sobą pierwsze po długiej przerwie spotkanie z promotorem. Na ławce przed szkołą. Niespodziewanie i bezboleśnie. Uffff.... i teraz od jutra już na pewno!(Który to już raz?)
teraz! juz jest jutro! Buczka dzis dla Ciebie, od rana z usmiechem na ustach:)
OdpowiedzUsuńtrzymajmy kciuki że to ten ostatni ;D buziole
OdpowiedzUsuń