poniedziałek, 15 marca 2010

Numer Dziewięćdziesiąty Dziewiąty. Zaklinający.

Wiedźma stoi w oknie i smutno uśmiechając się do wirujących płatków śniegu, drżącymi wargami prosi Zimę by została jeszcze trochę, by nie odchodziła. Póki za oknami panuje Zima, Wiedźma czuje się bezpiecznie, wydaje jej się, że ma jeszcze na wszystko czas, bo przecież cały świat śpi i czeka na Wiosnę. Wiosnę, która zmusi do życia, do rzucenia się w owczy pęd do radości  i mocno przereklamowanych truskawek.
Wiedźma bierze w zmarznięte ręce grudki śniegu i wsłuchuje się w skrzypienie białego puchu pod stopami, przecież Zima nie może jeszcze odejść. Jeszcze nie czas...

1 komentarz:

  1. z całym szacunkiem dla Wiedźmy i jej zamiłowania do Zimy - pomijając wszelkie metafory - ale ten śnieg i temperatura teraz to lekka przesada już. poza tym wiosna nie każe się cieszyć, pędzić ku radości ani nawet zjadać truskawek (i bardzo dobrze bo są coraz droższe a gorszej jakości). ja tram wolę być w tyle z czasem, ale na trawie niż oglądać gąsienicę strasznie włochatą i dybać na jej los (a agon nie specjalnie robactwo lubi!) gdy ta wspina się po tych zależałych śniegowych wyspach. pozdrawiam ciepło Wiedźmę i czekam na wiosenny kraków ;]

    OdpowiedzUsuń