Wiedźma od lat ma problem z ocenianiem. Po przeczytaniu książki czy wiersza, obejrzeniu filmu, zdjęcia czy obrazu nigdy nie wie według jakiego kryterium nazwać coś złym lub dobrym. Nie wie czy, żeby uznać, że coś było dobre wystarczy, że wzbudziło w niej emocje, że poruszyło ją. Pewnie powinien też liczyć się znak tych emocji. W przypadku książek, nie wie czy żeby uznać coś za dobre wystarczy fakt, że książka ją wciągnęła, chociaż miejscami Wiedźma czuła się tym wciągnięciem zażenowana. Czy coś możne uznać, za wartościowe dlatego, że budzi jej niepokój, każe myśleć, że burzy jej światopogląd.
Z tego powodu Wiedźma bardzo długo nie wiedziała jak zinterpretować emocje wobec "Melancholii", że jej się podobała doszła dopiero do wniosku stojąc w środku nocy na balkonie, kiedy w pierwszej chwili uśmiechnęła się do świecącej jasno na niebie gwiazdy. Po chwili poczuła nieokreślony lęk i zrozumiała, że przez ten film wie już, że piękny widok nieba może być niebezpieczny. Spodobała jej się ta nowa świadomość, to spojrzenie z innej strony. Inaczej też patrzy Wiedźma na Argesa, po przeczytaniu "Wiedźmy i Wilka" Jarosława Grzędowicza. Przestała patrzeć na psa jako na własność, maskotkę, a zaczęła się zastanawiać czy kudłacz jest szczęśliwy, czy ma dość swobody, czy w tej wiedźmiej do niego miłości nie czuje się jak w klatce.
Chyba właśnie dlatego oceny Wiedźmy są bardzo subiektywne i często znacznie odbiegają od opini powszechnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz