piątek, 13 stycznia 2012

Numer Sto Dziewięćdziesiątypiąty. W oka mgnieniu.

Wiedźma miewa czasem takie przebłyski, chwile trwające nie więcej niż oka mgnienie, kiedy wydaje jej się, że dostrzega istotę rzeczy. Słyszy głos, który zarówno jest i nie jest jej głosem. Słyszy go wewnątrz siebie, jednak pochodzi on jak gdyby z zewnątrz. Wypowiada on niezwykle celne uwagi, trafia w same sedno rzeczy. Niestety głos ten pojawia się zwykle niespodziewanie i niejako na granicy świadomości, trochę jak przekaz podprogowy. Nim Wiedźma powtórzy sobie w myśli nieco głośniej te słowa, a już się rozwiewają i tracą sens. Zupełnie jakby próbować złapać dym. Pozostaje jej tylko niejasne wrażenie, że coś jej umknęło, że ledwie otarła się o Rzeczywistość. Że przez chwilę była tak mądra i bystra jak zawsze chciałaby być. Niestety to wciąż zbyt mało by zrozumieć i przestać bezsensownie szarpać się z Życiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz