Wiedźma była wczoraj, w ramach pracy na koncercie hip-hopowym. Była, mimo, że poza paroma wyjątkami, nie gustuje w takiej muzyce, a chyba żadna inna subkultura nie jest jej bardziej obca. Wiedźma na blokowiskach bywa okazjonalnie, w gościach, więc w życiu nie siedziała na ławce przed blokiem, nie jarała, ale na koncert postanowiła zajrzeć. Najpierw nieśmiało, niby tylko zerknąć czy wszystko w porządku. Później z pobudek czysto kulturowych - chciała zbadać jak bawi się społeczeństwo hip-hopowe, zafascynowana rytmicznym falowaniem tylko jednej ręki każdego słuchacza. Na koniec przyzna, że obejrzała cały występ, również dla muzyki, tak różnej odwiedźmich preferencji muzycznych, ale jednak dobrej.
Jakiekolwiek były motywy każące zostać Wiedźmie na koncercie, wychodząc z niego, Wiedźma cały czas myślała o różnicach i niezrozumieniu. Zastanawiała się czy hip-hopowiec wpuszczony na metalowy koncert patrzyłby na pogo i trzepanie głowami, tak samo skonsternowany jak ona patrząca na hip-hopowców
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz