poniedziałek, 5 listopada 2012

Numer Dwieście Piętnasty. O okruchach magii.

Bo przecież, to nie tak, że nagle przestaje istnieć. Raczej przestajesz ją dostrzegać, obojętniejesz na jej piękno.
Magia pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach. Jest zapachem mężczyzny, którego już dawno zapomniałaś, ale staje Ci żywo przed oczami, za każdym razem mijasz kogoś, kto używa tych samych perfum co On.
Jest przepięknym starym czerwonym mercedesem, który błyska ci po oczach swoimi srebrnymi wykończeniami, kiedy znudzona myjesz okno. Król z poprzedniej epoki, który majestatycznie przejeżdżając przez ulicę gasi wątpliwe zimne piękno nowoczesnych super-samochodów.
Wreszcie, sama przecież widziałaś nie dalej jak godzinę temu, jak za sprawą dwóch kotów symetrycznie usadowionych na przeciwległych słupkach zamienia zwyczajną drewnianą bramę, w tajemnicze przejście do innego świata. Magia jest tuż tuż, musisz tylko, znów nauczyć się patrzeć Malcontento.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz