poniedziałek, 5 listopada 2012

Numer Dwieście Czternasty. ...

Malcontenta latami krzyczała, że "zawsze nadzieja, zawsze ta kurwa w zielonej sukience". A teraz, kiedy jej brakuje, nawet oddychanie sprawia trudność.
Śpiąca królewna obudziła się pośród gnijących mokrych liści. Zbyt późno, by tak jak uwielbiała szurać butami w grubych dywanach suchych żółtych liści. Nie ma wymarzonego księcia, nie ma królestwa. Nic nie ma. Korona się gdzieś zgubiła, garść monet znalezionych w kieszeni uległa denominacji, a batonik okazał się przeterminowany. Przypomniała sobie cytat z powieści o dość znamiennym tytule, "Błędy": "Jestem królem niczego. Niczego? Dlaczego? Bo niczego już nie ma" i nie chodzi tu bynajmniej o osiąganie szczęścia przez odejmowanie. Chodzi raczej o prozaiczną przysłowiową czarną dupę, epicko zwaną również łez padołem. Bliżej do 30 niż 20. Brak wykształcenia, brak planów na życie, przeterminowane cele, zapomniane marzenia, napady paniki w środku nocy. Poczucie wszechstronnego bezsensu. Oto rzeczywistość Malcontenty. Lęk przed marzeniami, lęk przed zmianami. Bezsilność i  bezwolność, wewnętrzna słabość i rozlazłość w terminologii Wiedźmy potocznie nazywana "Budyniem". Życie gniecie, rzeczywistość uwiera, nic nie cieszy. W głowie krzyczą wyrzuty sumienia z powodu marnowania czasu. Należałoby coś zrobić. NależałoBY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz