Ciekawe, że życie może stać się po prostu zgodą (...). Zgodą, by się nie godzić na nic, by odchodzić przed przybyciem, zabijać, póki coś jeszcze nie jest w stanie mnie zabić.
piątek, 9 listopada 2012
Numer Dwieście Dziewiętnasty. Zmalowany.
Malcontenta od lat sobie obiecywała, że na jakimś urlopie spróbuje znów malować. Obiecywała i standardowo odkładała na kiedy indziej. W lipcu nawet wybrała się do sklepu dla plastyków i uzupełniła braki w farbach. Mimo to minęły lata odkąd ostatni raz stała przy sztaludze i właściwie nie spodziewała się, że jednak się na to zdobędzie. Malcontenta nie maluje dobrze, może nawet maluje poniżej przeciętnej, ale sam proces malowania zawsze sprawiał jej dużo przyjemności, wyciszał i uspokajał. Tak było i tym razem. Popołudnie spędziła próbując namalować trzy jabłka, dwa czajniki butelkę, wazon i nieszczęsną draperię. Obraz standardowo wyszedł dość mierny, nieporównywalnie słaby w porównaniu z chęciami jakie zostały w niego włożone, ale jest to chyba jeden z lepszych obrazków jakie panna Malcontenta stworzyła. Wysechł i wylądował na szafie, żeby nikogo nie straszyć. "Następnym razem będzie lepiej" powiedziała do siebie Malcontenta i wrzuciła farby na dno szafy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz