11 listopada, natchnął Wiedźmę nad teraźniejszością patriotyzmu. Że chyba większość Polaków, bardziej była poirytowana faktem zamkniętych sklepów, niż zajęta przeżywaniem święta. Tak sobie Wiedźma myśli, że świętowali chyba tylko urzędnicy państwowi i to raczej z obowiązku niż z głębokiego patriotyzmu,ludzie starsi,których z roku na rok coraz mniej i narodowcy, których Wiedźma kiepsko trawi, aczkolwiek szanuje, za zorganizowanie, za to, że chociaż im się chce. Ze ich poglądy, chociaż niezgodne z wiedźmimi przekonaniami przynajmniej są jakieś.
Prywatnie Wiedźma zastanawiała się nad swoimi uczuciami do kraju. Doszła do wniosku, że z dziecięcej, wpajanej przez przedszkolankę miłości do ojczyzny został jej tylko wstyd. Wstyd za pajaców rządzących państwem, patrzących tylko jak napchać sobie kieszenie i pousadzać na stołkach rodzinę i znajomych nie bacząc na konsekwencje i dobro kraju. Wstyd za Polaków, nie umiejących poprawnie się wysłowić we własnym języku i nie czujących z tego powodu dyskomfortu. Za Polaków nie znających historii własnego kraju. Za tych nie czytających, nie chodzących na wybory, nie interesujących się.
Przykro jej z powodu polskiego kombinatorstwa, czarnowidztwa i tu-mi-wisizmu. Przykro jej, że z roku na rok jest chyba coraz gorzej, flag wywieszanych przez ludzi jest coraz mniej. Że niknie polska świadomość narodowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz