Jak to po każdym wolnym bywa, Wiedźma jest mocno poirytowana swoją pracą. Tym, że praca zabiera jej więcej niż połowę życia w zamian dając mocno-średnie wynagrodzenie finansowe i żadnej satysfakcji. I Wiedźma doskonale wie, że powinna doceniać, że ma blisko, że chujowo acz stabilnie, że nie zarabia znów tak mało, że praca lekka itp itd. Ale czy można uważać coś za dobre, tylko dlatego, że jest znośne? Że nie uwiera zbyt mocno? A przecież to nie to, że nie uwiera, tylko, że skóra w tym miejscu od nacisku dawno już zrogowaciała, uodporniła się na naciski i ból.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze świadomość, że znudzona rutyną, Wiedźma nie jest pracownikiem ani dobrym, ani efektywnym. Owszem są gorsi, ale są też lepsi. Wiedźma doskonale wie, że nie do końca nadaje się na swoje stanowisko i gdyby nie to, że okoliczności, sama nigdy by się na ten stołek nie pchała.
Mimo wszystko nie stać Wiedźmy na to, żeby rzucić tym wszystkim i spróbować robić coś, co jeśli nawet nie będzie dochodowe, to będzie dawać satysfakcję. Zostaje jej tylko zacisnąć mocno zęby i po raz kolejny postarać się być dobrym pracownikiem. W końcu "lojalny niewolnik uczy się kochać bat".
i tu agon rzekłby "ty się misiek rzucaj".
OdpowiedzUsuńtyle, że agon wie iż to niewiele da, i że jako ostatni w tej kwestii ma w ogóle coś do powiedzenia znając agonowe zawodowe dokonania.
niewolnik zza przemszy pozdrawia śląsk ;)