środa, 28 stycznia 2009

Numer Dwadzieścia.

Kapie mi z nosa, raz jest zimno raz gorąco.
Brak kasy nie pozwala iść na L4, wyrzuty sumienia nie pozwalają leżeć w łóżku i się grzać. Strach nie pozwala robić nic do szkoły.
Zatem siedzę. Tak, znów siedzę. Bo jest za zimno żeby gdzieś wyjść, bo nie potrafię nic innego. Siedzę i myślę o tym co powinnam zrobić a na co nie mam sił, czy ochoty- wszystko jedno bo efekt ten sam.
Słucham kolejnej smętnej piosenki, smętnej ale pięknej i tak na prawdę, to nie wiem czy chce mi się płakać, czy tylko tak mi się wydaje.
Mam żal do siebie, o to, że nie potrafię wziąć się w garść i zabrać do roboty. Tak łatwo jest narzekać, a tak trudno działać.
Żal mi, że szkołę traktuję tak po macoszemu, żal mi, że większość energii zużywam na siedzenie w pracy i udawaniu, że coś robię.
Chciałabym po pracy móc usiąść przed komputerem (nieważne , że wcześniejsze 8 godzin spędziłam beznamiętnie gapiąc się w ekran monitora), usiąść przed komputerem i zacząć robić jeden z zaległych projektów do szkoły. Wiem, że najtrudniej jest zacząć, że dalej to już jakoś idzie, a mimo to nie potrafię się zmusić.
Zatem siedzę.
Siedzę i marno-trawię czas. Jak zwykle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz