poniedziałek, 26 stycznia 2009

Numer Dziewiętnaście.

Lubię te chwile, zwłaszcza o tej porze roku, kiedy wieczorem, najlepiej po zmroku wychodzę na spacer z psem. Mogę się ubrać byle jak, czyli w swoje najbardziej ukochane powyciągane bluzy czy swetry, w wytarte, często dziurawe spodnie i po prostu iść przed siebie. Nie myśleć o tym czy dobrze wyglądam, czy nie spotka mnie ktoś znajomy. Mogę zapomnieć o wszystkim, odetchnąć "świeżym" powietrzem i choć przez krótką chwilę poczuć się wolną. Poczuć się dzieckiem.

1 komentarz:

  1. paradoksalnie dziecko dąży do dorosłości, aby móc robić co chce, aby być wolnym. tymczasem dorosłość jest zniewoleniem przez wszystko to, co za sobą niesie - odpowiedzialność, racjonalizm, normalność(?)... kochaj dziecko w sobie i pilnuj, żeby nikt Ci nie zabronił marzyć o wolności. "bo w życiu chodzi o to żeby być trochę niemożliwym" ;]

    OdpowiedzUsuń