sobota, 10 stycznia 2009

Numer Dziewięć.

Chyba trudno to opisać.
Ja po prostu mimo tego, że mieszkamy w jednym mieście nie myślałam, że jeszcze kiedykolwiek, nawet przypadkiem się spotkamy.
Zauważyłam go kątem oka. Sama nie wiem jak poznałam. Przecież nie widzieliśmy się chyba ze trzy lata i o ironio, żeby się upewnić, że to na prawdę On, szukałam gdzieś obok jego kobiety.
Właściwie to trwało to wszystko ułamek sekundy. Odwróciłam głowę, żeby nie patrzeć, a właściwie to raczej po to żeby On mnie nie zauważył. Bo chyba byłoby niezręcznie. Jako kogo miałby mnie Jej przedstawić? "To Joanna, zarywałem z nią noce na gg, jak byłaś na wakacjach, a w związku kiepsko nam się układało"? Albo udałby, że się nie znamy, co chyba zabolałoby mnie jeszcze bardziej.
Jakkolwiek.
Miło było znów spojrzeć w Jego oczy.

Morał z tej historii jest taki, że przeszłość tak na prawdę zawsze powraca. Zawsze, a w dodatku w najmniej oczekiwanym momencie.

2 komentarze: