Hehehe, to chyba jednak jest tak, że przeszłość pakuje się w teraźniejszość tylko na naszą miej czy bardziej wyraźną, ale zawsze prośbę.
Poprosiłam i mam pogadane dziś z moim "pierwszym mężem", a nie rozmawiałyśmy chyba ze dwa lata, albo i dłużej. Uświadomiono mi, podczas tej rozmowy, że jestem najgorszą z ciotek, bo Kiki będzie miała niebawem już trzy latka, a jeszcze się nie widziałyśmy, przynajmniej nie na żywo, bo w końcu od czego jest " Nasza-klasa". To straszne jak ten czas szybko leci! Wydaje mi się, że całkiem niedawno dostałam w mailu kilka zdjęć kilkutygodniowej Viktorii, a tu prosze już trzy lata...
Prawdę mówiąc jak dowiedziałam się, że I. jest w ciąży to strasznie zła na nią byłam, że głupia, że nie pomyślała, że życie sobie marnuje. Teraz I. ma prawie trzyletnią córeczkę, męża i zaczyna rozkręcać swój mały biznes, a ja? A ja mam papier technika organizacji reklamy i prace licencjacka z grafiki do obronienia w tym roku. Mam też z dnia na dzień coraz silniejsze przeczucie, że coś mi w życiu uciekło, że coś przegapiłam. Przegapiłam jak rosnę, i teraz stoję wśród ludzi w przykrótkich spodenkach, które w dodatku wżynają mi się w tyłek.
W związku z tą rozmową ( szczerze mam nadzieję, że teraz częściej będziemy ze sobą rozmawiać) do moich planów noworocznych dopisałam, że koniecznie, ale to koniecznie trzeba Kiki poznać, czyli odwiedzić jej mamę ;-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz